wtorek, 26 kwietnia 2016

Darmowa dostawa ryzykowna dla sprzedawcy


Sprzedawcy internetowi próbują przyciągnąć klientów darmową dostawą zakupów. Gdy jednak klient odstąpi od umowy, mogą stracić.

Internauci, poszukując produktów w e-sklepach, często porównują ich ceny. Bywa, że w kilku z nich tyle samo zapłacą za towar, ale w jednym przesyłka towaru jest gratis. Taki rodzaj promocji może być ryzykowny dla sprzedawcy.

Koszt dostawy i tak ponosi sprzedawca, ale skoro jest wliczony w cenę, to konsumenta łatwo tym przyciągnąć do oferty. Gdy jednak klient e-sklepu internetowego skorzysta z przysługującego mu prawa odstąpienia od umowy w ciągu 14 dni, to sprzedawca nie może od ceny, jaką zapłacił klient, odjąć kosztu dostawy towaru.

Kiedy konsument skorzystał z darmowej dostawy, to koszty zwrotu zakupionego towaru są jedynymi, jakie go obowiązują. W przypadku "darmowej dostawy" sprzedawca nie może obciążyć klienta kosztami wysyłki w pierwszą stronę, bez względu na to, czy koszty zostały przez niego poniesione.

Praktyka pokazuje, że ciężko też skonstruować tak regulamin sklepu internetowego, by sprzedawca mógł potrącić klientowi koszt dostawy, gdy był on wliczony w cenę produktu. Okazuje się, że Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumenta w jednej ze spraw uznał za klauzulę niedozwoloną postanowienie regulaminu: W przypadku gdy zwracany towar został wysłany na nasz koszt (przesyłka gratis lub inna promocja), kwota podlegająca zwrotowi zostanie pomniejszona o koszty wysyłki".
Stosowanie podobnego rozwiązania może się więc skończyć nałożeniem kary przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów – może ona wynieść maksymalnie 10 proc. rocznego obrotu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz