niedziela, 13 grudnia 2015

Podatek od wygranej w konkursie internetowym


Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie dwukrotnie dokonał wyłomu w dotychczasowej linii orzeczniczej organów podatkowych i sądów administracyjnych dotyczącej zwolnienia z podatku dochodowego nagród uzyskanych w konkursach organizowanych przez środki masowego przekazu (w tym internet). W wyrokach z 15 marca 2013 r. (sygn. III SA/Wa 2988/12) oraz z 21 czerwca 2013 r. (sygn. III SA/Wa 2769/12) WSA w Warszawie uchylił interpretacje Ministra Finansów i stwierdził, że jeśli konkurs jest organizowany i emitowany za pośrednictwem internetu, to nagrody w nim wydane (o ile ich wartość nie przekracza 760 zł) są zwolnione z PIT. Rozstrzygnięcia powyższe są korzystne dla podatników, a pierwsze z przywołanych wyżej orzeczeń jest już prawomocne.
Organy podatkowe i sądy administracyjne generalnie odmawiają organizatorom konkursów internetowych (a zarazem płatnikom podatku PIT i w tym przypadku podmiotom najczęściej faktycznie nim obciążonym) zwolnienia wydawanych przez nich nagród z opodatkowania. Organy podatkowe uważały, że dla zwolnienia konieczne jest, aby zarówno organizatorem konkursu, jak i emitentem był środek masowego przekazu. Musi więc wystąpić tzw. tożsamość podmiotowo-przedmiotowa środka masowego przekazu. Dla przykładu: rozgłośnia radiowa (jako środek masowego przekazu – podmiot) organizuje konkurs i emituje go za pośrednictwem swojego programu radiowego (jako środek masowego przekazu – przedmiot).
Powyższa wykładnia w praktyce zwiększała realne koszty przeprowadzenia konkursów z nagrodami, organizowanymi przez internet (obowiązek ujęcia kosztów podatkowych w budżetach konkursów). Internet jest wprawdzie uznawany za środek masowego przekazu (w ujęciu przedmiotowym), jednak organizatorów konkursów ogłaszających konkursu za pośrednictwem tego medium nie uznawano za środki masowego przekazu w ujęciu podmiotowym. Tym samym wydawane przez nich nagrody nie mogły korzystać ze zwolnienia z podatku dochodowego od osób fizycznych, a organizatorzy musieli faktycznie ponosić koszty podatkowe ich wydawania.
Obecnie istnieją jednak w obrocie dwa wyroki WSA w Warszawie, w których Sąd wyraził opinię, że każdy użytkownik internetu, ze względu na specyfikę tego środka komunikacji, staje się podmiotem emitowanych masowo treści. Zdaniem Sądu „interpretowany przepis należy rozumieć w ten sposób, że na łamach środka masowego przekazu jest organizowany i ogłaszany dany konkurs, a organizuje go autor konkursu, a publikuje wraz z techniczną organizacją właściciel nadajnika albo osoba działająca na jego zlecenie. Internet tym różni się od telewizji czy radia, że każdy może być nadawcą o ile zarejestruje się u użytkownika sieci” (wyrok WSA w Warszawie z dnia 15 marca 2013 r., sygn. III SA/Wa 2988/12). Oznacza to, że np. agencja marketingowa jako użytkownik internetu staje się niejako środkiem masowego przekazu w ujęciu podmiotowym, co wytrąca z rąk organom podatkowym podstawowy argument na rzecz niekorzystnej interpretacji przepisu art. 21 ust. 1 pkt 68 u.p.d.o.f.
Z powyższym stanowiskiem WSA w Warszawie należy się w pełni zgodzić, zwłaszcza w zakresie oceny celu zwolnienia nagród w konkursach internetowych z podatku. Jednocześnie warto wyrazić nadzieję, że inne sądy administracyjne, w tym Naczelny Sąd Administracyjny, pójdą drogą zaproponowaną przez WSA w Warszawie i będą konsekwentnie korygować wykładnię odpowiedniego przepisu u.p.d.o.f. dokonywaną przez organy podatkowe, która – prawdopodobnie – podyktowana jest nadmiernym fiskalizmem.

sobota, 5 grudnia 2015

UOKiK może zablokować sklep internetowy

W związku z licznymi sygnałami od klientów sklepu internetowego standardgsm.com, Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wystąpił z wnioskiem o zablokowanie strony internetowej przedmiotowego sprzedawcy.

Urząd ustalił, że treści na stronie i w regulaminie są sprzeczne z prawem i, mimo wezwań, nie zostały zmienione przez przedsiębiorcę. Standardgsm.com. m.in. nie informuje klientów o tym, że cena nie uwzględnia cła ani podatków. Nie wiadomo także, kto tak naprawdę sprzedaje produkty. Dlatego Urząd zdecydował się wystąpić do firmy hostingowej o zablokowanie strony. 

Oczywiście dostępność strony internetowej przedsiębiorcy nie wpływa jednak w żaden sposób na obowiązywanie zawartych z nim umów. Klienci, którzy zapłacili za towar, ale go nie otrzymali są odsyłani przez sprzedawcę do Urzędu w celu otrzymania dalszych wyjaśnień. Standardgsm.com podaje jako adres kontaktowy adres jednego z departamentów w Urzędzie ddk@uokik.gov.pl.

UOKiK oświadcza, że nigdy nie pośredniczy w transakcjach między konsumentem a przedsiębiorcą. Mimo zawieszenia strony internetowej, sprzedawca musi wywiązać się ze wszystkich transakcji. Jeżeli jednak konsument wpłacił pieniądze i nadal nie otrzymał towaru, powinien zawiadomić odpowiednie instytucje – Policję lub Prokuraturę. Przypominamy, że przedsiębiorca powinien zrealizować zamówienie w ciągu 30 dni, chyba że umowa przewiduje inny termin, który nie powinien być nadmiernie wydłużony. W razie opóźnienia - konsument może wyznaczyć dodatkowy termin na dostawę, a po jego upływie odstąpić od zawartej umowy i żądać zwrotu pieniędzy.

W związku z napływającymi od konsumentów sygnałami, UOKiK rozważa również zawiadomienie Prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa.

sobota, 21 listopada 2015

Jak załatwić sprawę w urzędzie


Wyrobienie dziecku paszportu. Meldunek tymczasowy. Gotowość dowodu  osobistego do osbioru. Wszystko to możesz sprawdzić w nowym serwisie www.obywatel.gov.pl.

Na stronie znajduje się 101 kart, w tym 82 opisujące bardzo przystępnym językiem najpopularniejsze usługi administracji publicznej dla obywatela.Wśród tych kart znajdują się również karty przybliżające obywatelom funkcjonowanie 19 wybranych rządowych portali tematycznych.Wreszcie informacje, jak załatwić sprawę w urzędzie, są dostępne w jednym miejscu. Bez podziału na resorty i właściwości, a według spraw życiowych. Opisy procedur są jak najprostsze. Każdy powinien je zrozumieć.

Na stronie www.obywatel.gov.pl dowiesz się np.: jak wyrobić dowód, paszport, prawo jazdy czy Europejską Kartę Ubezpieczenia Zdrowotnego (EKUZ). Ile to kosztuje, jakie dokumenty trzeba wypełnić i gdzie się zgłosić. Struktura strony nie odzwierciedla podziałów resortowych, lecz systematyzuje usługi administracji publicznej według typowych zdarzeń życiowych. Wiarygodność opisów (kart) usług została zagwarantowana poprzez współpracę z merytorycznymi pracownikami ministerstw i jednostek podległych.

Cechą wyróżniającą stronę jest zrozumiały, prosty język opisu, np. zamiast „Świadczeniodawca powinien poinformować pacjenta o ewentualnej zmianie terminu udzielenia świadczenia" napiszemy „Lekarz musi cię poinformować o tym, że przesuwa termin wizyty".

Natomiast System informacji telefonicznej to rozwiązanie dla tych, którzy nie korzystają z Internetu. Dzwoniąc pod numery telefonu Informacji dla Obywatela, dowiemy się, gdzie załatwić swoją sprawę. Wystarczy zadzwonić pod numer 222 500 115, by bez wychodzenia z domu można dowiedzieć się, jak załatwić sprawę w 
urzędzie.

System będzie także zbierał informacje o najbardziej skomplikowanych dla obywateli sprawach. Będą oni mogli zgłaszać swoje postulaty oraz opinie na temat administracji rządowej. Informacje te będą później analizowane w celu zaproponowania zmian w prawie.

sobota, 14 listopada 2015

Sklep internetowy nie może odmówić zwrotu niestarannie opakowanego towaru


Sklep internetowy nie może również zastrzegać w regulaminie opłaty za zniszczenie, gdy towar został niestarannie zapakowany.

Aby dane postanowienie regulaminu sklepu internetowego mogło być uznane za niedozwolone, musi spełniać cztery przesłanki. Po pierwsze, postanowienie nie zostało indywidualnie uzgodnione z konsumentem, po drugie, ukształtowane przez postanowienie prawa i obowiązki konsumenta pozostają w sprzeczności z dobrymi obyczajami, po trzecie, powyższe prawa i obowiązki rażąco naruszają interesy konsumenta, a po czwarte – postanowienie umowy nie dotyczy sformułowanych w sposób jednoznaczny głównych świadczeń stron. Przy tym sprzeczność z dobrymi obyczajami i rażące naruszenie interesów konsumenta muszą zachodzić równocześnie.

Dobrym obyczajem jest, by przedsiębiorca nie wykorzystywał swej uprzywilejowanej pozycji kontraktowej będącej rezultatem stosowania przez niego jednostronnie ustalonego wzorca umowy. Oczekuje się w szczególności, by przedsiębiorca nie przenosił na konsumenta ryzyka związanego z prowadzeniem przez niego działalności gospodarczej, które wiąże się z ograniczeniem uprawnienia konsumenta do odstąpienia od umowy zawieranej na odległość.

Wyjątkowo krzywdzące dla konsumenta byłoby zastrzeżenie przez przedsiębiorcę niemożliwej do przewidzenia opłaty za zmianę stanu produktu czy opakowania, uznanej przez niego za zniszczenie. Jest raczej oczywiste, że konsument odstępujący od umowy winien zadbać, aby produkt nie uległ zniszczeniu w czasie transportu wskutek np. nieprawidłowego opakowania produktu. Niemniej jednak uzależnianie możliwości zwrotu świadczenia w pełnej wysokości od tego, czy starannie zapakowano przesyłkę, nie precyzując jednak, na czym staranność ta miałaby polegać, zasługuje na dezaprobatę.

Wprowadzenie do regulaminu postanowienia uprzedzającego konsumenta o naliczeniu przez przedsiębiorcę opłaty za zniszczenie w bliżej nieokreślonej wysokości mogłoby powodować u konsumenta strach przed skorzystaniem z przysługujących mu uprawnień. Gdyby bowiem towar uległ zniszczeniu, chociażby podczas transportu, konsument byłby narażony na poniesienie opłaty, na której wysokość nie miałby wpływu. Przy sprzedaży towarów na odległość trudno jest skontrolować, czy sprzedający zasadnie naliczył tak jednostronnie ustaloną opłatę.

Obowiązujące przepisy konsumenckie nie posługują się już sformułowaniem „czynności zwykłego zarządu" przy określaniu stopnia ingerencji konsumenta w zwracany towar. Przewidują, że odstępujący od umowy konsument ponosi odpowiedzialność za zmniejszenie wartości rzeczy będące wynikiem korzystania z niej w sposób wykraczający poza konieczny do stwierdzenia charakteru, cech i funkcjonowania rzeczy, chyba że przedsiębiorca nie poinformował konsumenta o prawie odstąpienia od umowy (art. 34 ust. 4 ustawy z 30 maja 2014 r. o prawach konsumenta). Unijne przepisy wskazują pomocniczo, że chodzi o takie sprawdzenie cech i funkcji towaru, jakie byłoby możliwe, gdyby konsument kupował towar w sklepie stacjonarnym. Towar używany w szerszym zakresie także można zwrócić po odstąpieniu od umowy zawartej na odległość, lecz w takim przypadku konsument odpowiada za utratę jego warto

sobota, 7 listopada 2015

Jak sprawdzić punkty karne przez internet


Od stycznia bez wychodzenia z domu będzie można sprawdzić, ile zdobyliśmy punktów karnych, jakie dostaliśmy mandaty, jak również, które szkoły nauki jazdy są najlepsze.

Aby móc korzystać z dostępu online do informacji zebranych w nowej Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców (CEPiK), trzeba będzie posiadać profil zaufany uwierzytelniony w systemie centralnej ewidencji kierowców. Jeśli jednak kierowca zechce znaleźć informację o ważności posiadanych uprawnień, to dodatkowo musi podać numer prawa jazdy.

Dwie kolejne e-usługi przeznaczone są raczej dla kandydatów na kierowców. Dzięki jednej z nich kandydat będzie mógł sprawdzić, która ze szkół nauki jazdy jest najskuteczniejsza pod względem zdawalności egzaminów. Dzięki drugiej, który z instruktorów ma najlepsze wyniki. Do uzyskania takich danych trzeba jednak podać numer ewidencyjny szkoły albo instruktora (to numer wpisu do ewidencji).

Na tym nie koniec. Kierowca z zaufanym profilem, który poda numer telefonu lub adres poczty i wyrazi zgodę na przesyłanie powiadomień, będzie otrzymywał informacje o ważności prawa jazdy i badań lekarskich, popełnionych wykroczeniach, mandatach i końcu okresu próbnego. Takie wymagania wynikają z projektu rozporządzenia ministra spraw wewnętrznych, który nadzoruje CEPiK.

Wszystkie te informacje będą dostępne online dzięki uruchomieniu nowej ewidencji, tzw. CEPiK 2.0.

piątek, 30 października 2015

Za obraźliwe wpisy w internecie odpowiada autor a nie właściciel komputera


Zgodnie z niedawnym wyrokiem Sądu Apelacyjnego w Katowicach właściciel komputera i łącza internetowego nie może odpowiadać za naruszenie dóbr osobistych przez sam fakt udostępnienia komputera osobom, które mogły umieszczać w internecie obraźliwe wpisy.

Tadeusz P. i jego żona uznali, że wpisy na jednym z forów podają nieprawdziwe informacje i naruszają ich dobra osobiste. Dowiedzieli się, z jakiego komputera je wysłano. Okazało się, że jest to komputer ich sąsiada, Jana W. O tym, że Tadeusz P. ma pretensje o wpisy Jan W. dowiedział się od swego syna, którego P. o tym zawiadomił. Pozwany zaraz poszedł do domu sąsiada i wyjaśnił, że nie zamieścił żadnych komentarzy. Jednak obrażeni sąsiedzi skierowali przeciwko niemu prywatne oskarżenie o publiczne znieważenie i pomówienie za pomocą środków masowego komunikowania oraz pozew o zadośćuczynienie na podstawie art. 24 kodeksu cywilnego.

Sprawa karna zakończyła się uniewinnieniem Jana W. Zeznając w sprawie cywilnej, pozwany przyznał, że teksty naruszające dobre imię powodów zostały wysłane ze stacji telefonicznej i komputera będących jego własnością. Nie on jednak jest ich autorem. Stwierdził, że komputer został zakupiony dla młodszej córki, stoi w jej pokoju i mają do niego dostęp wszyscy domownicy, m.in. starsza córka i jej mąż, a także liczni znajomi młodszej córki. W ocenie Jana W. forma i treść obraźliwych komentarzy wykluczają możliwość sformułowania ich przez osobę starszą, nie znającą się na informatyce. Język, jakimi są one napisane,  wskazuje raczej na autorstwo osoby dobrze znającej internet i biegle korzystającej z forów internetowych, a takich umiejętności on nie ma. Nie potrafi obsługiwać komputera ani korzystać z internetu.

Sąd Okręgowy uznał te wyjaśnienia za wiarygodne, ponieważ słowa Jana W. potwierdzały zeznania świadków powołanych w sprawie karnej. Mówili oni, że Jan W. jest człowiekiem starej daty, który nie ma potrzeby kontaktowania się ze światem za pośrednictwem komputera.

Natomiast powodowie, zdaniem Sądu, nie zdołali udowodnić, że to właśnie Jan W. umieścił obraźliwe wpisy. Ograniczyli się do wskazania, że wpisy zostały dokonane za łącza internetowego zarejestrowanego na pozwanego i z jego komputera i że w chwili ich zamieszczania Jan W. był w domu. To za mało - stwierdził Sąd Okręgowy i oddalił powództwo jako bezzasadne.

Spór trafił na wokandę w Sądzie Apelacyjnym wskutek apelacji powodów. Zdaniem Tadeusza P. i jego żony 
odpowiedzialność sąsiada za naruszenie dóbr osobistych powinna wynikać z samego faktu, że inkryminowane wpisy zostały wysłane z prywatnego komputera Jana W., niezabezpieczonego przed takim bezprawnym działaniem. Innymi słowy pozwany odpowiada za naruszenie dóbr, bo nie kontrolując dostępu do internetu swojej rodziny i znajomych 
córki, umożliwił to naruszenie.

Sąd Apelacyjny nie zgodził się z tym. Jego zdaniem nie ulega wątpliwości, że doszło do naruszenia dobrego imienia powodów, ale winni oni wskazać naruszyciela, a więc autora wpisów, a tego nie uczynili. Za dokonanie wpisów czy też umieszczenie wypowiedzi obrażających powodów w internecie, odpowiedzialność na podstawie art. 23 i 24 kodeksu cywilnego ponosi bezpośredni sprawca naruszenia, który nie został ustalony. Odpowiedzialność ta dotyczy naruszyciela, a więc osoby, która sporządziła i umieściła wymienione wpisy w internecie.

W ocenie SA nie zostało także wykazane, aby odpowiedzialność pozwanego wynikała z art. 415 kodeksu cywilnego, tj. aby wiedział on o fakcie naruszenia dóbr osobistych powodów, aby był pomocnikiem nieustalonej osoby, czyli swoim działaniem czy zaniechaniem pomógł w dokonaniu wpisów lub też dopuścił się rażącego niedbalstwa.Jan W. nie ponosi też odpowiedzialność na podstawie art. 427 kc, a więc jako osoba zobowiązana do nadzoru za wyrządzenie szkody przez małoletniego do lat 13., gdyż w chwili dokonania wpisów użytkująca komputer córka pozwanego ukończyła 15 lat.

Odpowiedzialność pozwanego nie może wynikać również z ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną, gdyż ustawa ta reguluje odpowiedzialność podmiotu świadczącego usługi drogą elektroniczną, a Jan W. do kręgu takich podmiotów nie należy. O bezprawności pozwanego nie świadczy zakup komputera, przekazanie go wraz z podłączeniem do internetu córce do użytkowania, czy też brak wiedzy o sporządzeniu z tego komputera przez nieznaną osobę obraźliwych dla powodów wpisów.

niedziela, 25 października 2015

Krótkie filmy na stronie gazety to VoD


Oferowanie krótkich materiałów video na stronie gazety internetowej może podlegać uregulowaniom dotyczącym audiowizualnych usług medialnych – orzekł 21 października 2015 Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej.

Taki wyrok zapadł w sprawie austriackiej spółki, wydającej gazetę internetową „Tiroler Tageszeitung online". Strona ta zawiera głównie artykuły prasowe, jednak w 2012 r. pojawił się na niej link „wideo", który prowadził do subdomeny umożliwiającej oglądanie ponad 300 filmów. Trwające kilkadziesiąt sekund materiały filmowe dotyczyły różnych tematów, takich jak wydarzenia i imprezy lokalne, a także sondy uliczne, zawody sportowe czy wybrane przez redakcję materiały przygotowane przez czytelników. Tylko niektóre filmy miały natomiast związek z artykułami znajdującymi się na stronie. Część materiałów była tworzona przez regionalnego nadawcę telewizyjnego – Tirol TV – która była dostępna również na jego stronie.
Działający w Austrii regulator medialny uznał, że subdomena, do której kierował link, stanowi audiowizualną usługę medialną na żądanie (VoD), podlegającą obowiązkowi zgłoszenia. Tym samym podlega dyrektywie audiowizualnej. Zgodnie z tą dyrektywą usługa medialna jest albo przekazem telewizyjnym albo audiowizualną usługą medialną na żądanie. Poza tym jej podstawowym celem jest dostarczanie audycji w celach informacyjnych, rozrywkowych lub edukacyjnych. Jednakże dyrektywa wyraźnie stanowi, że nie stosuje jej do elektronicznej wersji gazet i czasopism.
Opinię austriackiego regulatora potwierdził w środowym wyroku Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który stanowi, że oferowanie krótkich materiałów video w witrynie internetowej gazety może podlegać uregulowaniom dotyczącym audiowizualnych usług medialnych. Dzieje się tak, kiedy ta oferta ma samodzielną treść i funkcję w stosunku do treści i funkcji działalności dziennikarskiej gazety internetowej.
W wyroku tym Trybunał stwierdził, że udostępnienie, pod subdomeną witryny internetowej gazety, krótkich materiałów wideo odpowiadających krótkim sekwencjom zawierającym wiadomości lokalne, sportowe czy rozrywkowe mieści się w zakresie pojęcia „audycji" w rozumieniu wspomnianej dyrektywy.
W Polsce kwestie związane z nadawaniem audiowizualnych usług medialnych na żądanie reguluje ustawa o radiofonii i telewizji. Usługą taką w myśl powyższej ustawy jest usługa świadczona w ramach prowadzonej w tym zakresie działalności gospodarczej, która polega na publicznym udostępnianiu audycji audiowizualnych na podstawie katalogu ustalonego przez podmiot dostarczający usługę.
Publiczne udostępnianie tej usługi polega natomiast na świadczeniu jej w sposób umożliwiający ogółowi użytkowników, w wybranym przez nich momencie i na ich życzenie, odbiór wybranej przez nich audycji z katalogu udostępnionego w ramach takiej usługi. W kontekście wyroku ETS można wskazać na rozliczne wątpliwości, które pojawiały się również w Polsce, wobec brzmienia powyższych przepisów, co do sposobu traktowania materiałów wideo związanych z tekstem bądź osadzonych w tekście. Choć wyrok rozstrzyga problem związany z publikacjami audiowizualnymi związanymi przez podstronę z tekstem, to poleca jednocześnie indywidualną weryfikację danego stanu faktycznego.
Omawiany wyrok nie stanowi więc remedium na wszystkie sytuacje publikowania materiału wideo w witrynach internetowych. Trudno zresztą traktować te sytuacje w sposób jednakowy, szczególnie, gdy mamy do czynienia z wyłącznie pobocznym traktowaniem materiału wideo w stosunku do tekstu zamieszczonego na stronie internetowej.