Ten, kto zarabia na sprzedaży gry w sieci, ma prawo do 50-proc. kosztów.
Jeśli autor aplikacji nie prowadzi intensywnej promocji swojego dzieła, dochód ze sprzedaży nie pochodzi z działalności gospodarczej w rozumieniu ustawy o PIT. Tak wynika z interpretacji dyrektora Izby Skarbowej w Bydgoszczy.
Korzystna kwalifikacja pozwala na uniknięcie obowiązku opłacania składek ZUS i rozliczenie 50-proc. zryczałtowanych kosztów uzyskania przychodu. Sprawa dotyczy dochodów z dystrybuowanej online gry komputerowej. Jej autor stworzył grę hobbystycznie, po godzinach pracy zarobkowej.
W omawianej sytuacji twórca gry zawarł umowę dystrybucyjną z właścicielem amerykańskiego serwisu internetowego. Właściciel serwisu nie wykonuje żadnych czynności zleconych przez autora gry, nie pozyskuje klientów. Udostępnia tylko grę na utrzymywanym przez siebie serwisie, za pośrednictwem którego kupują ją użytkownicy końcowi. Serwis pobiera od nich opłaty i wypłaca autorowi, po zatrzymaniu 30 proc. prowizji. Za wsparcie i obsługę gry w stosunku do jej użytkowników odpowiada autor. Nie ma jednak obowiązku dokonywania napraw ani odpowiadania na pytania. Może to robić dobrowolnie.
Zdaniem podatnika gra komputerowa jest utworem chronionym prawem autorskim, a opisana przez niego umowa z właścicielem serwisu internetowego jest umową o przeniesienie praw autorskich. Przychody uzyskiwane ze sprzedaży licencji zaliczyć należy zatem do odrębnego od działalności gospodarczej źródła przychodów i opodatkować na zasadach ogólnych. Izba skarbowa podzieliła to stanowisko.
Izba zaznaczyła, że takie przychody mogą być też kwalifikowane jako przychody z działalności gospodarczej, jeśli czynności podatnika są wykonywane zarobkowo, w sposób zorganizowany i ciągły. Przyznała jednak, że w tej sprawie podatnik nie działał wystarczająco systematycznie i w sposób uporządkowany, by uznać go za przedsiębiorcę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz